Lato to w kalendarzu florysty bardzo gorący okres. Ale i tym razem zauważyliśmy parę dni wolnego, które w perspektywie pracowitych wakacji, zachęciły nas do krótkiego urlopu. Analiza co, gdzie, kiedy, za ile? Wybór padł na Normandię – tani przelot, piękne wspomnienia i rodzina do odwiedzenia. To był dobry wybór.
Tak już mamy, że zwiedzając okolicę lubimy trochę pobłądzić i zawsze trafiamy gdzieś na kwiaciarnie, mniej lub bardziej ciekawe. Tak też było w tym przypadku. Przypadkowy nocleg w Bernay, rano opuściliśmy hotel i zamiast od razu kierować się na plaże, postanowiliśmy poszukać gdzieś w mieście klimatycznego miejsca na kawę i specyficzne francuskie śniadanie. W sumie tu nas jeszcze nie było.
Wjechaliśmy w centrum miasta, w poszukiwaniu parkingu przeciskaliśmy się przez uśpione uliczki i … nagle widzimy ciekawy budynek i … florystę w skórzanym fartuchu, który krzątał się przed kwiaciarnią szykując ją na otwarcie. Tak, to była kwiaciarnia, choć w zasadzie nie było szyldu, nie było natrętnych reklam, nie było w zasadzie dużej witryny ale było coś co zwróciło naszą uwagę: florysta, ruch przed kwiaciarnią i nic więcej tylko bukiet wyeksponowany na postumencie.
Ale najpierw śniadanie, kilka skrzyżowań dalej w przydworcowej brasserie, wypiliśmy kawę i zjedliśmy croissant. Później udaliśmy się w kierunku kwiaciarni, którą chcieliśmy odwiedzić. Po drodze minęliśmy trzy inne, całkiem różne, które zlustrowaliśmy z ulicy ale ostatecznie weszliśmy do tej ostatniej, która wcześniej wpadła nam w oko.
Okazało się, że właścicielem kwiaciarni jest Paul Pierre Leysen. Belg, który przyjechał na wakacje do Normandii, kupił tu dom i tu już został. Kwiaciarnia powstała w holu starego hotelu, z zewnątrz prawie niewidoczna, ale widok ciekawego wnętrza, gdy zerkamy przez wąskie okna i drzwi, intryguje i zachęca do tego aby wejść i zobaczyć coś więcej. Wnętrze eklektyczne, stylowy hool, odważne zestawienie kolorów, stylów, kształtów. Kwiatów niezbyt wiele, ale Paul Pierre tłumaczył, że tak jest przeważnie w niedzielę, kiedy to wysprzedaje kwiaty.
W niedziele po zamknięciu kwiaciarni jedzie do Holandii po towar na kolejny tydzień pracy. Podróż zajmuje mu około 6 godzin. W poniedziałek i wtorek kwiaciarnia jest zamknięta, w tym czasie właściciel wybiera i kupuje ciekawe kwiaty i rośliny i wraca do Bernay. Spośród innych kwiaciarni, oprócz specyficznego wnętrza, kwiaciarnię Paul Pierre’a wyróżnia materiał roślinny używany do komponowania bukietów. Oprócz tego kupionego w Holandii używa on wiele kwiatów i roślin ze swojego ogrodu. Jego klienci uwielbiają tą naturalność.
Najpierw Paul Pierre pracował jako floral designer w Belgii. Ale zanim zaczął swoją przygodę z florystyką uczył się w Włoszech, w Belgii i poznawał różne style, żeby pobudzić swoją kreatywność, a nie tworzyć tylko komercyjnie, szablonowe kompozycje. Obecnie łączy dwie profesje: floral designer i wedding planner, w Belgii i Francji, co pozwala mu skutecznie działać w sektorze dekoracji ślubnych ale też florystycznych aranżacji innych wydarzeń. W Normandii ma duże pole do popisu, co widać w jego portfolio.
Bardzo się cieszymy, że zbłądziliśmy, odwiedziliśmy to inspirujące miejsce i poznaliśmy właściciela. Po raz kolejny sprawdza się to, że podróże kształcą florystycznie. Obserwacje innych rynków pozwalają podpatrywać, rozmowy z zagranicznymi florystami pozwalają wyciągać ciekawe wnioski i często są inspiracją do kolejnych działań.
Więcej informacji na temat florystycznej działalności Paul Pierre Leysen na jego stronie i na profilu na FB.
Komentarze(y) 4
Piękne wnętrze! Właściciele mieli świetny pomysł na stworzenie kwiaciarni 🙂
Wejście tak niepozorne, że faktycznie ciężko stwierdzić istnienie kwiaciarni za drzwiami. Wnętrze piękne. Kojarzy mi się z takim ciepłym domowym stylem.
Bardzo klimatyczna kwiaciarnia … charakterna, ale każde środowisko ma swój styl, upodobania, potrzeby dla swojego otoczenia, też prowadzę swoją kwiaciarnię i nie można wprowadzać byle czego, co akurat jest modne czy trendy? Jak to się teraz mówi………, estetyka i zachowanie jednego klimatu pozwalają na przetrwanie trudnych czasów w florystyce, a podpatrzeć coś nowego zawsze można. Zgadzam się z panią florystką, to bardzo trudny zawód w którym najważniejsza jest wyobraźnia i pasja, pasja i wyobraźnia. Pozdrawiam pana z tej pięknej kamienicy jakże można wyczuć atmosferę tamtych czasów, a śniadanie w takiej atmosferze było by przepyszne, pozdrawiam panią która tak trafnie przede mną dodała swój komentarz …
Każda kwiaciarnia i każdy florysta ma swój styl – ciekawy, bardziej lub mniej. Jak w każdej branży panuje moda, tylko nie wiemy co komu przypadnie do gustu. Dlatego ciekawe kwiaty mają zawsze odpowiedni czas, jeśli mamy w sobie odrobinę artyzmu i chęci aby zainspirować i przyciągnąć klientów. Sama jestem florystką od wielu lat ale to co chcę pokazać to odpowiedni dzień, nastrój i na jaką okoliczność należy wykonać dekorację. Jest to piękny ale jednocześnie b.trudny zawód tak mało doceniany. To jest po prostu sztuka a także prostota i smak. Gratuluję panu i życzę powodzenia oraz dalszych inspiracji. Pozdrawiam……