Rozmowa z Andrzejem Dąbrowskim, właścicielem Grupy Florystycznej Florand, działającej w różnych sektorach rynku kwiatowego
Nurtuje mnie pytanie, dlaczego Kwieciarnia, a nie Kwiaciarnia?
Według praw fonetyki przed spółgłoską miękką powinno występować „e”, pomimo tego od kilkudziesięciu laty słowo kwiaciarnia zaczęło wypierać w słownictwie polskim słowo kwieciarnia. Obecnie słowo kwiaciarnia wydaje się jak najbardziej prawidłowe, ale w połowie ubiegłego wieku używano zarówno słowa kwiaciarnia jak i kwieciarnia, a także kwiaciarstwo i kwieciarstwo, kwiaciarka i kwieciarka. Wszystkie zamieszczał Słownik poprawnej polszczyzny PWN. Tak więc wróciliśmy do słowa, które powoli uległo zapomnieniu a nam idealnie podpasowało do nowej marki.
Proszę opowiedzieć o kulisach powstania tej nowej marki florystycznej.
Bolesławiec nie jest dużym miastem, a w pewnym momencie działały tu lokalnie cztery nasze kwiaciarnie pod jedną marką Bukieciarz. Gdy zdecydowaliśmy się na otwarcie piątej w niespełna 40-to tysięcznym mieście postanowiliśmy stworzyć nową markę Amazonia. Kiedy parę lat temu musieliśmy przenieść jedną z naszych kwiaciarni do innego lokalu postanowiliśmy wykorzystać ten moment do zmiany szyldu na Kwieciarnia. To był czas, kiedy działały nasze trzy kwiaciarnie, w ramach Grupy Florand, każda pod inną marką.
Gdy szukaliśmy pomysłu na nową nazwę, nasunęło nam się pytanie – czy floryści sprzedają kwiaty, czy świadczą usługi florystyczne? Czy w kwiaciarni sprzedajemy kwiaty, czy tworzymy bukiety i przekazujemy w nich emocje? Jeżeli odpowiedź brzmi – sprzedajemy kwiaty, to jak najbardziej powinniśmy używać nazwy kwiaciarnia, skoro „kwiat”, to i „kwiaciarnia”. Ale nam bardziej pasowało to drugie słowo – kwieciarnia. Przecież od ponad dwudziestu pięciu lat kwiecimy dla naszych klientów. Same kwiaty to tylko element naszej działalności, półprodukt. Tak naprawdę klienci przychodzą do nas po coś więcej, po pięknie skomponowane bukiety, które kwiecą ich codzienność, a także najpiękniejsze uroczystości w ich życiu.
To już Państwa kolejna marka w Bolesławcu. Co ją wyróżnia na tle pozostałych?
Ubiegłoroczny początek pandemii przyblokował nasz biznes na prawie dwa miesiące. Nowa sytuacja wymusiła na nas zmiany. Trzeba się było zmierzyć z tym nagłym kryzysem, to był też czas obserwacji, analizy i wyciągania wniosków. Nagle zauważyliśmy nowe potrzeby klientów, którzy zamknięci w domach zaczęli szukać ciekawych artykułów dekoracyjnych, kwiatów i roślin doniczkowych, szczególnie tych większych. Do tej pory działaliśmy w lokalach o powierzchniach od 36 do 55 metrów kwadratowych. Okazały się one za małe na pomieszczenie naszych pomysłów.
Stąd decyzja o szukaniu nowego, większego lokalu z przestrzenią przyjazną dla roślin doniczkowych. Na nie stawialiśmy w nowym miejscu. Od dawna wiemy, że ciekawy asortyment, wyróżniającą się marka przyciąga ciekawych klientów. To klucz do sukcesu. Tak było i w tym przypadku, wykorzystaliśmy markę Kwieciarnia stworzoną trzy lata temu a asortyment wybieraliśmy i gromadziliśmy przez miesiąc przed otwarciem, większość raczej importowaliśmy, aby to był asortyment nietuzinkowy, a przy okazji wyeksponowany kolekcjami. Taka ekspozycja bez wątpienia ułatwia decyzję klientom i sprzedawanie pakietów zwiększa jednorazową wartość zakupu. W naszej Kwieciarni postawiliśmy na trzy grupy towarowe: kwiaty cięte, rośliny doniczkowe i artykuły dekoracyjne. To naszym zdaniem sprawdzone i idealne połączenie.
Kto był odpowiedzialny za wystrój tego szalenie wytwornego miejsca?
Wystrój Kwieciarni powstawał w naszych głowach od dłuższego czasu, pozostało nam przelać to na papier i poddać dyskusji. Nie było to łatwe, do tej pory razem z żoną decydowaliśmy wspólnie o wielu aspektach działalności naszej firmy, w tym o wyglądzie naszych kwiaciarni. Tym razem do nas dołączyła córka. Z jednej strony to bardzo dobrze, nowe spojrzenie, odświeżenie konceptu, ale z drugiej strony pogodzenie trzech stron nie było łatwe. Efekt końcowy pokazuje, że warto było a reakcje klientów wynagradzają wszystko. To już rok działalności a nie ma dnia, aby nie wszedł nowy klient z wyrazami zachwytu. Oczywiście cały czas dbamy o to, aby zachwycać tych nowych, ale i tych powracających i jest to zadanie dla naszej trójki.
Tak więc nie ma jednego autora tego konceptu, tworzyliśmy go wspólnie, najpierw określiliśmy markę pod jaką będziemy działać w tym miejscu, lekko ją zmodyfikowaliśmy. Nasza córka wywalczyła swój kącik, gdzie zażyczyła sobie różową ścianę, na niej lustro i asortyment, który sobie do tego dopasowała. Okazało się, że przy tym kąciku zatrzymują się dzisiaj młodsi klienci i często robią sobie w tym miejscu zdjęcia. Żona, wraz z córką zadbały o wyjątkowy asortyment w różnych kolekcjach na pozostałą przestrzeń Kwieciarni. Moim zadaniem było zaprojektowanie mebli i miejsca do ekspozycji kwiatów ciętych.
Inauguracja Kwieciarni nastąpiła w dramatycznym momencie dla branży florystycznej, a więc tuż po wybuchu pandemii. Czy miał Pan jakiekolwiek wątpliwości, czy to dobry moment na nowe inwestycje, czy wręcz odwrotnie była to dokładnie przemyślana decyzja?
Tak, pierwsze miesiące pandemii to była naprawdę kryzysowa sytuacja w gospodarce, w branży, w naszej firmie. Wątpliwości w temacie nowych inwestycji są zawsze, ale tworzenie nowego miejsca wynikało z pomysłu na dostosowanie się do nowej sytuacji na rynku, bazując na naszym doświadczeniu i mocnej lokalnej marce.
Jak zwykle w takim momencie pomaga w decyzji biznesplan, a w nim analiza SWOT i prognoza kosztów i przychodów. Mam w tym doświadczenie, zajęło mi to niewiele czasu. Znając wszystkie koszty szybko policzyłem jaki średni przychód musi generować kwiaciarnia, aby zarobić na koszty a jaki, aby prowadzenie kwiaciarni dało satysfakcję finansową. Na koszty zarabialiśmy już od pierwszego miesiąca, a od trzeciego miesiąca udało nam się osiągnąć regularnie przychody pozwalające nie tylko na pokrycie kosztów, ale i dające satysfakcjonujący zarobek.
Sytuacja kryzysowa w gospodarce pozwoliła nam na wynegocjowanie dobrych warunków najmu lokalu. Biznesplan z prognozą przychodów był bardzo dobrym argumentem w negocjowaniu stawki czynszu. Lokal, który sobie upatrzyliśmy wymagał dużych kosztów adaptacyjnych. Przygotowanie ścian lokalu wzięliśmy na siebie, podłogę wykonał właściciel. Elementy wyposażenia wykonaliśmy z założeniem, że w każdej chwili możemy zabrać z lokalu i wykorzystać w innym miejscu, nawet betonową ladę i chłodnię imitującą szklarnię.
Niedawno świętowali Państwo pierwsze urodziny Kwieciarni. Jak ocenia Pan pierwszy rok jej funkcjonowania?
To był bardzo dobra decyzja o otwarciu nowej Kwieciarni i to był bardzo dobry rok. Finanse są ważne, ale największą satysfakcję daje pozytywny odbiór klientów to jest najlepszą motywacją do codziennej, ciężkiej pracy, do ciągłego szukania nowych pomysłów. Mam obraz jak wygląda obecnie nasza branża, jak wiele jest narzekań ze strony przedsiębiorców florystycznych na załamanie popytu, na coraz mniejszą liczbę klientów, na dużą konkurencję wśród kwiaciarni, ale i tanie kwiaty w marketach.
My tego nie odczuliśmy. Ciągła obserwacja i analiza rynku, zachowań klientów, dostosowywanie strategii działania do aktualnej sytuacji po raz kolejny pozwoliła nam uniknąć kryzysu a wręcz przyczyniło się do rozwoju naszej firmy. Dzisiejsza kwiaciarnia musi się wyróżniać na lokalnym rynku pięknym wnętrzem, ciekawym asortymentem, kompleksowym serwisem i profesjonalną obsługą. A to nie może być tanie.
Wielu przedsiębiorców w branży ma problem w pokonaniu bariery taniości, nie potrafi stworzyć oferty dla klientów oczekujących czegoś więcej niż tanich kwiatów. Trzeba mieć świadomość, że klienci w marketach szukają okazji cenowych. Nam pozostaje skupić się na tych co potrzebują wyjątkowości i jakości. W praktyce doświadczyliśmy, że takich klientów jest wystarczająco, nawet w małych miastach. Niestety wielu przedsiębiorców nie potrafi zrobić tego kroku na wyższy poziom. Staram się im pomagać pisząc artykuły, będąc aktywnym w mediach społecznościowych i przede wszystkim na szkoleniach jakie organizuję.
Z jakimi planami weszli Państwo w drugi rok działalności Kwieciarni?
Nowy rok Kwieciarni, kolejny rok w działalności firmy to zawsze jakaś niewiadoma. Mam nadzieję, że to już koniec koronakryzysu, że wrócimy do normalności. Tylko co to jest normalność? Tego słowa chyba nie ma w słowniku przedsiębiorcy. Kolejny rok to działania mające na celu jeszcze lepsze dostosowanie asortymentu i usług do potrzeb klientów. To ciągła presja na działania, które będą wciąż pozytywnie ich zaskakiwać. Czy to będzie czas na odcinanie kuponów… na to jeszcze będzie trzeba jeszcze trochę poczekać. W ostatnim czasie stworzyliśmy kolejne marki – Elegante i Klinika Botanika. Co, gdzie, jak? Może o tym w kolejnym wywiadzie, bo tu już muszę kończyć.
Rozmawiała: Anna Pawliczko
Fot. Andrzej Dąbrowski, Bernard Łętowski