Ten rok to duża niestabilność. Aktualne otoczenie biznesowe nie sprzyja prognozowaniu. Wzrost cen frachtu w ostatnich miesiącach już jest zauważalny w wyższych cenach towarów importowanych z Azji. Osłabienie złotówki w ostatnich tygodniach spotęguje wzrost cen towarów importowanych. Zawierucha pandemii przetasowała europejskie ogrodnictwa co zauważyliśmy w znacznie mniejszej podaży kwiatów, co oczywiście miało wpływ na wysokie ceny i braki towarowe.
Trudne wyceny!
Kończący się tegoroczny sezon ślubny był zmorą dla wielu florystów, którzy zbyt optymistycznie skalkulowali budżety dekoracji weselnych. W panice musieli szukać tańszych zamienników, co w zasadzie było niemożliwe i prawdopodobnie w wielu przypadkach musieli dołożyć do dekoracji z własnej kieszeni. Człowiek uczy się na błędach, ale czy wyciągniemy wnioski na przyszłość i przestaniemy się prześcigać w zaniżaniu cen usług florystycznych? Przecież ceny wszystkich inne usługi wokół nas rosną i to bardzo szybko.
Jak żyć, jak prowadzić biznes florystyczny w takich okolicznościach?
Galopująca inflacja będzie miała wpływ na szybki wzrost kosztów, ale czy przychody w kwiaciarniach wzrosną? Utrzymanie przychodów z ubiegłego roku to tak naprawdę będzie ich spadkiem. W takim razie trzeba szukać możliwości w ograniczeniu kosztów w miejscach, w których jeszcze tego nie robiliśmy. Trzeba optymalizować procesy w firmie, musimy zwiększać wydajność.
Jak to zrobić?
Jakoś trzeba się odnaleźć w nowej sytuacji, trzeba szukać optymistycznych aspektów w otoczeniu biznesu florystycznego. Bardzo ważny w obecnej sytuacji jest marketing, dobrze przygotowane działania muszą przyciągać do kwiaciarni coraz więcej klientów, dobrze przygotowani floryści muszą nie tylko tworzyć piękne bukiety, ale muszą też potrafić sprzedawać, nie tylko to po co przyszedł klient, ale znacznie więcej. Czy pracownicy kwiaciarni są na to gotowi?
Macie jakieś pozytywne uwagi do obecnej sytuacji?
Piszcie w komentarzach pod artykułem, pod postami w mediach społecznościowych.