W kwiaciarni często trafia się ktoś, kto potrąci wazon z kwiatami lub uszkodzi inny wartościowy przedmiot. Nie wiem skąd się bierze przeświadczenie o bezkarności u niektórych klientów, którzy spowodują szkody w kwiaciarni i nie poczuwają się do winy? Na dodatek oczekują od sprzedawcy przeprosin za to, że zostali narażeni na niepotrzebne nerwy. Straszą go przy okazji Rzecznikiem Praw Konsumenta, Inspektorem PIH czy też kontrolą US. No tak, żyjemy w czasach kiedy nadzwyczaj zabiegamy o każdego klienta, dbamy o niego, ale nie możemy z tego powodu narażać się na dodatkowe koszty i udawać, że wina leży po naszej stronie. Takie czasy, że klient może prawie wszystko, ale są pewne granice uprzejmości.
Być może przeświadczenie o bezkarności wynika stad, że większość dużych sklepów samoobsługowych, bierze na siebie koszt zniszczonego przez klienta produktu. Staje się to umownym standardem, jednak nie wynika to wprost z żadnego przepisu prawa, natomiast ma to zapewne związek z polityką wizerunkową firmy. Sprzedawcy zależy po prostu, żeby klient wrócił do niego. Dlatego takie szkody często traktowane są jako ryzyko biznesowe, które wliczone jest w cenę towaru.
Czy sprzedawca może żądać zapłaty za szkody w kwiaciarni spowodowane przez klienta towar?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Rację mogą mieć obie strony. Żadna ustawa nie określa wprost przepisów regulujących tę kwestię przez wskazanie momentu, w którym kończy się odpowiedzialność sprzedawcy, a zaczyna odpowiedzialność klienta. Zastosowanie będą mieć więc ogólne zasady odpowiedzialności za szkodę przewidziane w kodeksie cywilnym. I tak art. 415 k.c. stanowi, że „kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, zobowiązany jest do jej naprawienia”. Czyli w uzasadnionych przypadkach sprzedawca może żądać zapłaty za zniszczony przez klienta towar. Konieczne jest jednak wykazanie winy i związku przyczynowo‑skutkowego między działaniem sprawcy a powstaniem szkody w kwiaciarni.
Co w sytuacji, w której klient strąca z półki towar, a ten ulega zniszczeniu?
Jeżeli personel kwiaciarni zadbał o odpowiednią ekspozycję, zapewniającą bezpieczeństwo kupującym i umożliwiającą zdjęcie bez problemów towaru z półki, a klient upuścił go celowo, to ponosi odpowiedzialność i powinien zrekompensować stratę. Podobnie będzie w sytuacji, gdy klient nieumyślnie, ale przez nieostrożność uszkodził produkt, np. przeciskał się z dużą torbą na ramieniu i trącając towar na półce przyczynił się do jego uszkodzenia. Nieraz się zdarza, że biorąc z półki jedną sztukę towaru, klient uruchamia efekt domina i cała piramida się sypie. Wtedy można zakładać winę leżącą po stronie obsługi kwiaciarni. W przypadku gdy towar został nieodpowiednio ułożony na półce w sposób prowokujący przypadkowe zniszczenie (np. ustawienie szklanych produktów w bardzo wąskich przejściach, na brzegach półek czy stołów lub w wymyślnych lecz niestabilnych kompozycjach), wówczas należy uznać, że to sam sprzedawca naraził się na stratę i nie może on żądać od klienta naprawienia szkody.
Sprzedawca jest bowiem obowiązany zapewnić w miejscu sprzedaży odpowiednie warunki techniczno-organizacyjne umożliwiające dokonanie wyboru towaru konsumpcyjnego i sprawdzenie jego jakości, kompletności oraz funkcjonowania głównych mechanizmów i podstawowych podzespołów, mówi o tym art. 3 ust. 3 ustawy z 27 lipca 2002 roku o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie kodeksu cywilnego. Nie można więc obciążać klienta brakiem odpowiednich warunków do robienia zakupów, a zwłaszcza złym zabezpieczeniem towaru lub przepełnionymi półkami.
Komentarze(y) 1
Miałam kilka takich sytuacji i w przypadku ‘nieokiełznanych’ dzieci rodzice z reguły pokrywają koszty. Ale tzw. szperacze który czasem przychodzą aby każdy produkt choćby pomacać reagują już różnie. Najlepiej chodzić za klientem i podawać towar, choć to jest nieraz denerwujące dla obu stron.