Rozmowa z Andrzejem Dąbrowskim, właścicielem Grupy Florystycznej Florand, działającej w różnych sektorach rynku kwiatowego
Za Panem kolejny wyjazd z serii Podróże kształcą florystycznie, powtórnie na Sycylię. Jak wyglądały przygotowania do tego, dwukrotnie przekładanego w dobie pandemii, przedsięwzięcia?
Od czasów pandemii życie się skomplikowało, to biznesowy jeszcze bardziej a podróże to już w ogóle. Wcześniej organizacja warsztatów za granicą dla kilkunastu osób nie była łatwym zadaniem, pandemiczne ograniczenia najpierw uniemożliwiły organizację a później znacznie ją utrudniły. Tak naprawdę bywały momenty, kiedy byliśmy totalnie zniechęceni do działań. Co nowego nauczyła nas pandemia? Planowania w krótkich okresach czasowych. Tym razem organizacje rozpoczęliśmy dopiero w drugiej połowie września. Nie mieliśmy pewności czy w listopadzie znowu nie dotkną nas jakieś ograniczenia, ale mobilizacja ze strony uczestników zmotywowała nas do działania.
Wracaliśmy w to samo miejsce więc bazę noclegową mieliśmy już zapewnioną. Przeloty tanimi liniami to też już mamy ogarnięte. Tym razem doszły certyfikaty, formularze podróżne i te formalności trzeba było spełnić przed wylotem. Do końca oczekiwaliśmy z niepewnością na moment wylotu, ale gdy już wsiedliśmy do samolotu, to rozpoczęliśmy podróż i cieszyliśmy się, że udało Nam się zebrać dwie grupy uczestników i kontynuować nasz projekt.
Co się zmieniło podczas ostatniego wyjazdu?
Kluczowa zmiana to zmiana prowadzącego, do tej pory warsztaty prowadził Tomasz Max Kuczyński. Tym razem Tomek zaangażowany był projekt nowej szkoły florystycznej, której otwarcie zaplanowane było dokładnie w listopadzie, więc tym razem nie mogliśmy zsynchronizować naszych kalendarzy. Tak więc na szybko musieliśmy szukać nowych osób do poprowadzenia warsztatów. Wybór padł na Mariolę Miklaszewską i Macieja Krzusa. Zaproszenie do współpracy to była dla nich duża niespodzianka, ale z chęcią przyjęli naszą propozycję. Patrząc z perspektywy minionego czasu ta zmiana okazała się dla naszego projektu dobrą zmianą, prowadzący poradzili sobie znakomicie, uczestnicy byli bardzo zadowoleni z poziomu warsztatów i umiejętności przekazywania wiedzy przez prowadzących.
Współpraca z kilkoma mistrzami otwiera nam nowe możliwości. Możemy częściej organizować takie warsztaty a zainteresowanie jest coraz większe, pomimo wciąż niepewnych czasów. Florystom spodobał się ten sposób organizacji warsztatów, ci co już z nami byli często wracają, a wiele osób przyglądających się z boku naszemu projektowi marzy o tym, aby z nami polecieć następnym razem. Wybór terminu, miejsca warsztatów, tematu i prowadzącego to coś czego oczekiwali potencjalni uczestnicy. Takie informacje zaczęły do nas docierać już w trakcie ubiegłorocznego pobytu na Sycylii.
Powiedział Pan, że taki wyjazd to oderwanie od codzienności, od przekazów medialnych, a w zasadzie „dobrowolna kwarantanna” w doborowym towarzystwie i w pięknych okolicznościach. Jak w kilku zdaniach podsumowałby Pan dwa listopadowe turnusy na Sycylii?
Na Sycylii nie korzystaliśmy z telewizji nie mieliśmy czasu na śledzenie tego co się dzieje w Polsce, w Europie, na świecie. Nie interesowało nas, gdzie, ile jest zachorowań, po prostu żyliśmy pełną parą. Wokół nas toczyło się powolne piękne życie, Sycylijczycy z tego słyną, a my do tego chętnie się dostosowaliśmy i wychodzi nam to coraz lepiej. Tam naprawdę można żyć bez stresu…
Wcześniej część materiału florystycznego zamawialiśmy w Holandii a później w stresie oczekiwaliśmy, czy dojedzie, co dojedzie, kiedy dojedzie? Teraz na pełnym luzie bez żadnej spiny bazowaliśmy na tym co mieliśmy dostępne na Sycylii. w niedużej odległości od naszej willi mamy zaprzyjaźnioną hurtownię a w zasadzie jest to giełda, gdzie kilka razy w tygodniu lokalni producenci sprzedają swoje kwiaty. Nie jest to jakiś wymyślny asortyment, ale my potrafimy się tym zadowolić. Naszym nieograniczonym zapleczem są też sycylijskie łąki i ogrody. Jaką frajdę sprawia nam wypad w okolicy po świeżą pistację, eukaliptusy, gałązki oliwne, trawy pampasową a nawet storczyki dziko rosnące na łące.
Po raz kolejny podczas tygodniowego pobytu uczestnicy, którzy tak naprawdę wcześniej się nie znali, dobrze się bawili, odpoczywali, zaprzyjaźnili się, nawiązali relacje biznesowe. Tydzień pod jednym dachem, wspólne gotowanie, biesiadowanie to zbudowało piękne więzi. Po raz kolejny wróciły z wyjazdu nowe florystyczne rodziny, które później cały czas utrzymują kontakt, spotykają się prywatnie i florystycznie. I to jest piękne!
Wiem, że projekt cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że zdecydował się Pan na wyznaczenie dodatkowego terminu warsztatów, już w marcu. Jaki tym razem obierze Pan kierunek? Co tym razem będzie ważne?
Nasz projekt „Podróże kształcą florystycznie” z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Każda kolejna edycja to jeden turnus więcej. wiele osób wahało się przed samym wylotem, czy do nas dołączyć, jednak nie podjęli decyzji na tak, ale już w czasie trwania warsztatów żałowali, że nie ma ich tam z nami, deklarowali wyjazd z nami następnym razem.
Zainteresowanie listopadowymi warsztatami Podróże kształcą florystycznie na Sycylii było tak duże, że postanowiliśmy rozszerzyć nasz projekt o kolejne kierunki w różnych terminach: druga połowa marca – Apulia, pierwsza połowa czerwca – Normandia, końcówka września – Toskania, listopad – Sycylia. To miejsca, gdzie prywatnie podróżowaliśmy i które zostały w naszych sercach.
Mała sugestia do florystów – korzystajcie z takich okazji, kiedy można. Bo jeszcze niedawno wiele się chciało, ale ograniczenia uniemożliwiały takie wyjazdy. Co będzie w przyszłości, tego nie wie nikt.
Tak więc plan już jest, my bierzemy się za organizację. Wkrótce więcej informacji – skąd, z kim, za ile, kiedy.