Dorota Zabawa: Przede mną nowe możliwości

Anna PawliczkoMotywacja, WF, Wywiady Dodaj komentarz

Dorota Zabawa – dyplomowana florystka na kierunku Florystyka – Sztuka Układania Kwiatów, właścicielka stołecznej pracowni-kwiaciarni De Florist.

Proszę powiedzieć, kiedy i jak zaczęła się Pani przygoda z florystyką?

Dorota Zabawa: Można powiedzieć, że z florystyką byłam związana od zawsze. Jako dziecko mieszkałam na wsi w domu z dużym pełnym roślin ogródkiem. Więc albo z niego ścinałam kwiaty, albo biegałam po łąkach w poszukiwaniu ciekawych gatunków. Do dziś pamiętam, że nigdy nie mogłam przejść obojętnie obok dziko rosnących dzwonków. Z zerwanych kwiatów robiłam “bukieciki” i obdarowywałam nimi członków rodziny. Lata mijały i troszkę to zainteresowanie zaczęło zanikać. Gdy trzeba było podjąć decyzję dotyczącą wyboru studiów chyba podświadomie zdecydowałam się na ogrodnictwo na SGGW. Choć pierwotnie w zamyśle miałam projektowanie i pielęgnację ogrodów, to w toku nauki zainteresowania zupełnie się zmieniły. To tam narodziła się już konkretna myśl, aby na poważnie zająć się florystyką do tego stopnia, że po uzyskaniu dyplomu inżyniera zdecydowałam się przejść na studia zaoczne i podjąć pracę w kwiaciarni. Tam nauczyłam się podstaw, które dały mi możliwość rozszerzania swoich florystycznych umiejętności.

W którym momencie zdecydowała się Pani otworzyć kwiaciarnię, która jest jednocześnie pracownią florystyczną?

Dorota Zabawa: Muszę powiedzieć, że nie była to prosta decyzja. Stało się to niedługo po ukończeniu studiów magisterskich. Jak większość absolwentów nie miałam zbyt dużych nadziei na znalezienie pracy w zawodzie. Kwiaciarnia, w której byłam zatrudniona niestety nie dawała mi takich szans na rozwój jakich bym oczekiwała. Na dodatek była na skraju upadłości. Przyznaję, że już od dłuższego czasu myślałam o założeniu własnej działalności, ale nie miałam na tyle odwagi, by taką decyzję podjąć. Dopiero po długich rozmowach z rodziną, zapewnieniach z ich strony o pomocy i wsparciu zdecydowałam się zaryzykować. Zaczęło się od pracowni florystycznej prowadzonej w domu, gdzie pojawiły się pierwsze zlecenia. Ponieważ było to przed świętami Bożego Narodzenia pierwszymi moimi pracami były stroiki sprzedawane na bazarze. Cieszyły się tak dużym powodzeniem, że pracowałam dzień i noc. W międzyczasie wpadł mi w oko pusty, malutki lokal przy ul. Grzybowskiej w Warszawie. Wymarzony dla mnie. Przystąpiłam więc do przetargu, udało się go wygrać i dwa miesiące później otworzyć swoją własną kwiaciarnię.

Za Panią rok nauki na Podyplomowych Studiach Florystyka – Sztuka Układania Kwiatów w SGGW. Jak podsumowałaby Pani ten intensywny, jak się domyślam, czas w Pani życiu?

Dorota Zabawa: Mam na określenie tego czasu tylko dwa słowa – było fantastycznie! Choć pogodzenie samodzielnego prowadzenia kwiaciarni i jednocześnie studiów wymagało wielu poświęceń. Nieraz bywało ciężko, a zmęczenie mocno dawało się we znaki. Jednak patrząc z perspektywy czasu dziś podjęłabym taką samą decyzję. Na pewno był to czas dobrze wykorzystany. Niezwykła atmosfera zajęć, wspaniali wykładowcy, ogrom wiedzy, którą chłonęłam w całości – to wszystko sprawiło, iż będę ten okres wspominać bardzo miło. I jedyne czego żałuję to to, że tak szybko minął ten rok. Jak mgnienie oka.

Co, osobie mocno osadzonej w realiach kwiaciarstwa, bo na co dzień pracującej w zawodzie florysty, dały podyplomowe studia w SGGW?

Dorota Zabawa: Wiele osób zadawało mi pytanie “Po co ty w ogóle na te studia idziesz?”. Wydaje się, że komuś, kto już kilka ładnych lat zajmuje się florystyką ta nauka nie wniesie niczego nowego. Ale to nieprawda. Większości technik, zasad uczyłam się sama – czy to z książek, czy podczytując fora internetowe. Potrzebowałam usystematyzowania mojej wiedzy, skonfrontowania jej z wiedzą profesjonalistów. Studia dały mi możliwość zrozumienia co robię dobrze, co należy poprawić, a co i jak można sobie ułatwić. Po weekendzie spędzonym na zajęciach zawsze wracałam do pracy naładowana energią, z głową pełną nowych pomysłów. Studia zdecydowanie rozwinęły moją kreatywność, dały nowe możliwości tworzenia. Również pokazały florystykę z innej strony, niż znałam ją do tej pory – bardziej świeżej. Ale studia florystyczne to nie tylko wiedza – to również wspaniali ludzie, od których mogłam się uczyć, świetna atmosfera, wymiana doświadczeń, kontaktów, pomysłów. Po zdaniu egzaminu czułam, że przede mną są nowe możliwości – i tak w rzeczywistości jest!

Studia w SGGW ukończyła Pani z pierwszą lokatą, czego gratuluję w imieniu naszej redakcji. W jakiej atmosferze przebiegał tegoroczny egzamin? Pytam, ponieważ po raz pierwszy odbywał się on w z całkowicie innych warunkach, niż zazwyczaj (podczas targów Zieleń to życie – przyp. red.), na oczach widzów.

Dorota Zabawa: Dziękuję bardzo! Wbrew pozorom egzamin przebiegł bardzo sympatycznie. Panowała dość luźna atmosfera, bez zbędnych nerwów czy stresu. Moim zdaniem taka forma egzaminu powinna przyjąć się na stałe. Chyba nikt nie spodziewał się tak dużego zainteresowania ze strony zwiedzających. Była to niezwykła promocja kwiatów i florystyki generalnie. W zdecydowanej większości widzowie szczegółowo oglądali powstające na ich oczach prace, o wiele kwestii pytali – czy to o techniki, czy o gatunki kwiatów. Wszyscy bardzo mocno nam kibicowali, co było niezmiernie miłe. Sama przeprowadziłam z wieloma osobami bardzo sympatyczne rozmowy na temat tego co robię, na czym polega egzamin czy też jak wyglądają same studia. Mało kto słyszał o studiach florystycznych, więc dodatkowo robiłyśmy reklamę uczelni. Momentami nawet zainteresowanie było tak duże, że niestety musiałyśmy wypraszać zwiedzających z naszych stoisk, by móc na czas ukończyć prace. Pod koniec dnia, co również dawało ogromną satysfakcję, nasze stoisko otrzymało nagrodę za najpiękniejszy wygląd. Cóż się dziwić, skoro było tak bardzo ukwiecone i kolorowe. Nasze prace egzaminacyjne można było oglądać jeszcze przez pozostałe dni trwania targów i przez cały ten czas cieszyły się niesłabnącą popularnością.

Czy myślała Pani nad kontynuacją nauki florystyki na poziomie mistrzowskim?

Dorota Zabawa: W tej chwili ciężko mi jeszcze o tym myśleć, gdyż cały czas żyję dopiero co zdanym egzaminem. Ale na pewno gdzieś w głowie takie marzenie jest, by iść dalej, by nie zatrzymać się w miejscu. Florystyka jest taką dziedziną, w której trzeba stawiać na ciągły rozwój, pobudzać swoją kreatywność, a nauka na poziomie mistrzowskim z całą pewnością to gwarantuje. Mam nadzieję, że na kontynuację nauki przyjdzie czas, na pewno nie przekreślam tej możliwości. Póki co muszę bardziej zatroszczyć się o kwiaciarnię i moich klientów, którzy na czas egzaminu zostali troszkę przeze mnie zaniedbani. I w dalszym ciągu chcę rozwijać się sama, ale z dużo większym niż dotychczas zapałem do pracy!

Rozmawiała: Anna Pawliczko
Fot. archiwum florystki, Jarosław Kiedrowski

O Autorze

Anna Pawliczko

Przez 18 lat redaktorka prowadząca fachowych czasopism florystycznych (“Katalog Florysty”, “Florysta”, “Kwiaty do Ślubu”, “Ślubne wiązanki i dekoracje” oraz “Florystyka Funeralna”), wydawanych przez stołeczne Wydawnictwo Infopolis. Autorka kilku tys. artykułów i wywiadów poruszających m.in. tematykę dekoracji z roślin doniczkowych i kwiatów ciętych na różne pory roku, florystyki okolicznościowej oraz uprawy i pielęgnacji roślin doniczkowych. Absolwentka (2005) podyplomowych studiów Florystyka – Sztuka Układania Kwiatów w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie. Uczestniczyła w kursach: Techniki plastyczne dla florystów (2021) oraz Fito Design. Rośliny doniczkowe we wnętrzach online (2022), prowadzonych przez Monikę Bębenek ze Szkoły Florystycznej Kwitnące Horyzonty. Miłośniczka roślin domowych i powiązanego z nimi nurtu “Urban Jungle”, propagatorka idei hortiterapii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.