Z Curitiby po kilku dniach pobytu u gościnnej Polonii udaliśmy się samolotem na drugi (zachodni) kraniec stanu Parana. Przebyliśmy niewielką jak na warunki Brazylijskie odległość niespełna 700 km. Po godzinnym locie zauważyliśmy w oddali wielkie rozlewisko rzeki nagle znikające pośród wszechobecnych lasów. To był kolejny cel naszej podróży – wodospady Iguaçu.
Iguaçu w języku natywnych mieszkańców Tupi znaczy „wielka woda”. Kiedy Królowa Anglii zobaczyła ogrom wodospadów na granicy Brazylii i Argentyny powiedziała tylko: „Biedna Niagara…”. Nic dodać nic ująć. I rzeczywiście wodospady te należą do największych i najpiękniejszych na świecie. Z powodzeniem mogą stanowić jeden z cudów świata. Wodospady Iguaçu swoim pięknem zachwycały od dawna, odkąd w 1542 roku zostały odkryte przez A. Nuńeza Cabeza de Vaca, aż po nagrodzony wieloma Oskarami (w tym między innymi za zdjęcia) kręcony tu film Rolanda Joffe’a „Misja” z Robertem de Niro w roli głównej. Nic dziwnego, że rejony te z ruinami jezuickich misji, zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury i Przyrody UNESCO.
Na długości ok. 2 km. znajduje się ok. 270 kaskad o różnej wysokości (dochodzących do 80 m), skąpanych w bujnej zielonej tropikalnej roślinności. Na tle błękitnego nieba spływają rdzawe wody rzeki. Znajdują się w samym sercu parku narodowego. Otaczają go wilgotne, tropikalne lasy deszczowe.
Niewątpliwie, jednym z najciekawszych miejsc w tym rejonie, jest przepiękna Wyspa San Martin, leżąca u podnóża wodospadu o tej samej nazwie, wchodzącego w skład całego kompleksu Iguazú (hiszpańska pisownia, ponieważ wyspa leży na terenie Argentyny). Przy samym brzegu, do którego przybija łódź, znajduje się potężna, bazaltowa skała, wznosząca się na kilkadziesiąt metrów w górę. Jest cała oblepiona wielkimi jak ptaki żółtymi motylami, co fantastycznie kontrastuje z czerwienią ściany. Na całej jej długości biegają bez przerwy, w górę i w dół, setki jaszczurek, a krążące kolibry i papugi wydają z siebie niesamowite dźwięki.
Wyspę zwiedza się chodząc wąskimi ścieżkami wśród tropikalnej roślinności. Zboczenie z wytyczonej ścieżki grozi spotkaniem z nie zawsze towarzyskim legwanem, wężem lub żmiją, jaguarem czy małym lecz niezwykle jadowitym pająkiem – Czarną Wdową. Jednakże niepowtarzalne, dzikie piękno wyspy skutecznie pozwala zapomnieć o czyhającym niebezpieczeństwie. Nad głowami rozłożony jest zielony parasol bujnej roślinności, a na powyginanych fantazyjnie lianach kołyszą się, skrzecząc wesoło, różnokolorowe tukany, papugi czy inne nieznane mi ptaki.
Park Narodowy Iguazú jest pełen egzotycznej roślinności, która otacza zewsząd wodospady, a reprezentuje ją ponad 2000 gatunków: gigantyczne drzewa, palmy, bananowce, bambusy, papaje, filodendrony, liany, paprocie i orchidee.
Po dotychczasowym zwiedzaniu zakątków Iguazú trudno nam było uwierzyć, że coś jeszcze może nas zadziwić ale postanowiliśmy posłuchać przewodnika, wyruszyliśmy w kierunku Gargantua do Diablo (Gardziel Diabła) – największej i najbardziej spektakularnej kaskadzie. Część drogi przebyliśmy kolejką wąskotorową, z której mogliśmy obserwować niesamowity las motyli, w którym te kolorowe owady tworzą niemal chmurę w powietrzu. Później poszliśmy specjalnie wybudowanymi pomostami wijącymi się ponad wodospadami. Obserwując po jednej stronie pomostu spokojny nurt rzeki Iguazú, trudno jest uwierzyć, że to właśnie ona tworzy po stronie przeciwnej to niesłychane widowisko. W końcu dotarliśmy na koniec szlaku i naszym oczom ukazała się przepaść, do której z trzech stron świata wpadają ogromne wodospady.
Ściana wody w słoneczną pogodę tworzy wokoło kilkanaście przepięknych tęcz. Zwiedzanie i podziwianie po stronie brazylijskiej ułatwiają liczne pomosty, niektóre z nich dochodzą aż pod sam wodospad. Miałem stamtąd niepowtarzalną okazję przyjrzenia się z bliska tym tonom wody przelewającym się nad głowami, a także dokładnego przemoknięcia w ciepłej i bardzo przyjemnej chmurze uwolnionych od żywiołu, kropelek wody. Kilkugodzinny spacer nad i pod wodnymi kurtynami robił na nas niesamowite wrażenie. Wystarczy powiedzieć, że w porze deszczowej, ta wielka naturalna elektrownia przelewa 6,5 tys. m³ w ciągu sekundy!!! Ogrom spadającej wody powodował, że kilka razy musieliśmy osuszać ubrania i sprzęt fotograficzny.
Wodospady Iguaçu, ze swym łagodnym, ciepłym klimatem, stanowią atrakcję dla turystów z całego świata. Każdy kto jest spragniony wprost przygniatających scen niewiarygodnego piękna przyrody, dzikich krajobrazów, tropikalnej roślinności i przygody musi tu przyjechać. I oczywiście nie powinien opuszczać Iguazu nie spędziwszy nocy w dżungli. Wśród bananowców oświetlonych złotym księżycem, można bujając w hamaku (po dokładnym zamknięciu moskitier) spędzić niezapomniane chwile, wypełnione głosami nie podporządkowanej jeszcze człowiekowi dżungli, przepełnionej odgłosami nocnych ptaków, wrzaskiem małp i brzęczeniem egzotycznych owadów. Rano, natomiast, warto wcześnie wstać, by zobaczyć zamglone słońce, wschodzące nad wilgotnym, parującym, tropikalnym lasem – lasem stanowiącym wrota do amazońskiej krainy lasów deszczowych – płuc naszej planety.
Andrzej Dąbrowski
Konsultant w biznesie florystycznym
W przypadku wykorzystania tekstów oraz fotografii uprzejmie proszę o podanie źródła – Wsparcie Florystów oraz o przesłanie informacji oraz linku do strony na adres a.dabrowski@wsparcieflorystow.pl.