Wydamy miliony na róże i goździki

Michał StangretMedia o nas, Publikacje, Rynek polski, WF, Wywiady Dodaj komentarz

Wydamy miliony na róże i goździki

Na walentynki idzie wszystko, co czerwone, czyli róże i tulipany, na Dzień Kobiet: tulipany, narcyzy, krokusy i hiacynty, a na Dzień Matki – cyklameny. Tylko na koniec roku szkolnego mody zmieniają się co roku.

Dwutysięczna Stężyca w połowie drogi między stolicą i Lublinem. Niezależnie z której części kraju jesteś, bardzo prawdopodobne, że to właśnie tu rosły kwiaty, które jutro twoje dziecko wręczy nauczycielowi na zakończenie roku szkolnego. Bo to największe w kraju kwiatowe zagłębie. Na 15 hektarach pod szkłem Jarosław Ptaszek, właściciel JMP Flowers, ma m.in. 500 tys. róż, 400 tys. anturium i 2,5 mln orchidei. Codziennie dziewięć tirów wyjeżdża stąd do 12 giełd kwiatowych rozsianych po Polsce, skąd potem rośliny trafia ją do setek kwiaciarni w Warszawie, Poznaniu, a nawet Trójmieście.

– Koniec roku szkolnego to po walentynkach i Dniu Kobiet okres największego popytu na kwiaty cięte. Nie oznacza to jednak, że teraz ścinamy wszystko, co mamy. Uprawa jest tak zaplanowana, że podaż każdego dnia może być stała – opowiada Jacek Ptaszek, syn Jarosława.

Ilona Sprzączka z branżowego czasopisma „Hasło Ogrodnicze” mówi, że o ile na styczniowy Dzień Babci i Dziadka hitem są pierwiosnki w doniczkach, na walentynki idzie wszystko, co czerwone (róże, tulipany), na Dzień Kobiet: tulipany, narcyzy, krokusy i hiacynty, a na Dzień Matki – cyklameny, to w przypadku zakończenia roku szkolnego trendy zmieniają się co roku. – Zależą od mód, które lansują producenci. W ostatnim czasie na targach kwiatowych promowane są rośliny fioletowe i różowe, więc można pokusić się o tezę, że w tym roku modne będą bukiety z róż, goździków czy alstromerii w tych kolorach. Ile wydamy na bukiet? Przeciętnie 30-40 zł.

Co ciekawe, o ile w ostatnich latach kwiaty dla nauczycieli były wypierane przez prezenty (biżuteria, bilety do teatru), to i w tej sprawie widać zmiany. – Rodzice coraz częściej rozważają, czy wypada kupować wyszukany prezent. Coraz więcej dochodzi do wniosku, że kwiaty są mniej zobowiązujące – mówi Andrzej Dąbrowski, konsultant w biznesie florystycznym z Grupy Florystycznej Florand. Jego zdaniem czerwiec to świetny miesiąc dla kwiatowego biznesu nie tylko z powodu końca szkoły. To także miesiąc z „r”, a więc czas ślubów, a także imieniny Jana i obrony prac magisterskich.

Mimo to kwiatowy biznes wciąż jest w fazie rozkwitu. Pięć lat temu Polak wydawał na kwiaty 10 euro rocznie (razem z doniczkowymi) i byliśmy pod tym względem w europejskim ogonie. Rekordziści – Szwed, Norweg, Niemiec – wydawali po 100-120 euro. Dziś, jak szacują eksperci, to ok. 25 euro rocznie, co w skali całego kraju da je ok. 4 mld zł.

– Jesteśmy coraz bogatsi, a do tego wiele badań pokazuje, że Polakom w porównaniu do innych europejskich nacji kupowanie kwiatów sprawia dużo przyjemności – mówi Dąbrowski.

Do kupna kwiatów czasem zniechęcają nas sami sprzedawcy, windując ceny przy okazji popularnych świąt. Ilona Sprzączka przytacza przykład z ostatniego Dnia Kobiet. – Na giełdzie kwiatowej tulipan kosztował złotówkę. A w osiedlowej krakowskiej kwiaciarni już 7 zł. Chętnych nie brakowało, ale wysokie ceny działają antypromocyjnie, bo bez okazji nikt drogich kwiatów nie kupi – mówi Sprzączka.

Michał Stangret

Nasza wiedza o rynku kwiatowym zostaje coraz częściej doceniana a wypowiedzi cytowane są w artykułach o branży florystycznej. Tym razem w artykule, który ukazał się w ogólnopolskim dzienniku “metro” w dniu 28.06.2012.

O Autorze

Michał Stangret

Copywriter z doświadczeniem dziennikarskim i menedżerskim. Współtwórca innowacyjnych projektów medialnych podejmowanych w trakcie 14 lat pracy w koncernie Agora S.A..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.