Wszechobecny kryzys
W ostatnim czasie słowo kryzys odmieniane jest przez wszystkie przypadki, pisane dużymi literami, ozdabiane wykrzyknikami i cyframi. Media straszą nas codziennie, coraz bardziej negatywnymi wiadomościami, budując napięcie i niepokój. W dialogach na ulicy, w domu, w pracy, w szkole brakuje już synonimów zastępujących to budzące niepokój słowo. Takie zwroty jak recesja, spowolnienie, dekoniunktura, dołek, zastój, załamanie gospodarcze, stagnacja, i w końcu kryzys wywołują stan zniechęcenia i utraty motywacji do pracy i życia.
Od dwóch dekad w polskiej gospodarce występują procesy ekonomiczne właściwe dla gospodarki rynkowej jako ustroju gospodarczego, którego stałą i bezdyskusyjną cechą jest cykliczność wzrostu i wahania koniunkturalne. W tym krótkim okresie, pomimo generalnie sprzyjających trendów rozwojowych, polska gospodarka przynajmniej dwukrotnie została dotknięta zjawiskiem dekoniunktury. Pierwsza faza spowolnienia przypadła na lata 2000 – 2002 i zakończyła dekadę imponującego tempa wzrostu gospodarczego (lata 1991-1999). Kolejna faza spowolnienia gospodarczego rozpoczęła się w połowie 2008 roku i trwa nadal.
Niechętnie patrzy się na tych, co nie są trendy i mówią, że kryzysu nie dostrzegają. Proszę szanownych czytelników o wybaczenie, ale jako ekonomista z siedemnastoletnim doświadczeniem biznesowym w branży kwiatowej nie mogę dołączyć do grona piewców kryzysu. I to nie dla tego, że jestem ślepym, pozbawionym wyobraźni optymistą, ale dlatego, że stan kryzysu traktuję przejściowo jako naturalny etap w cyklu gospodarczym. W historii mojej działalności takich spowolnień gospodarczych przeżyłem przynajmniej kilka.
Na mnie każdy dotychczasowy kryzys działał motywująco. Zauważyłem, że nieraz okres długotrwałej prosperity wywoływał u mnie większy niepokój, bo przecież zaraz coś niedobrego się wydarzy. To nieznane „coś” było dla mnie gorsze niż znane zagrożenia, z którymi można było walczyć. Obserwacja otoczenia, zbadanie problemu, wnioski i plan działania to standardy postępowania po pojawieniu się kryzysu. Często takie sytuacje mobilizowały mnie do wprowadzania działań innowacyjnych w moim przedsiębiorstwie.
Diagnoza kryzysu
Ostatnie dwadzieścia lat w gospodarce światowej to wielkie łgarstwo systemu finansowego. Bankierzy skutecznie przekonali wszystkich, obiecując powszechny dobrobyt, że tworzą nowe produkty, przyczyniają się do rozwoju. Tymczasem stworzyli tak naprawdę klasyczną piramidę finansową, w której wygrani są tylko ci pierwsi, a płatnikami ci, którzy przyłączą się ostatni albo wręcz niczego nieświadomi podatnicy. Łatwo dostępny pieniądz stał się dla większości rządów niebezpieczną pułapką. Dzięki „hojności” bankierów mogliśmy przez ostatnią dekadę konsumować i podtrzymywać PKB, a rządy – zapomnieć o poprawie konkurencyjności gospodarek, ponieważ znajdowały łatwą gotówkę do finansowania rozbudowanych usług publicznych i ciągłych deficytów. Problem przyszedł wraz z kryzysem w USA. Polska również jest zadłużona ponad stan. Dynamika wzrostu polskiego długu przez ostatnie lata bije smutne rekordy. Musimy się opamiętać, przestać żyć na kredyt.
Obecny kryzys rozpoczęty w roku 2007 jest kryzysem sprzedaży i przychodów. Doprowadził on do gwałtownych spadków sprzedaży całych rynków, przychody zmniejszyły się również w branży kwiatowej. Jeśli taka sytuacja przekracza wartości krytyczne, to nawet przedsiębiorstwa o atrakcyjnych modelach biznesowych mogą wpaść w kryzys zagrażający ich egzystencji. Wielkości sprzedaży załamały się na niespotykaną dotychczas miarę. Przedsiębiorstwa podejmują tradycyjne metody walki z kryzysem, oparte na redukcji kosztów. Ale to nie wystarczy, bo gdy sprzedaż spada drastycznie, to żadna obniżka kosztów nie jest w stanie tego skompensować. Z tego powodu, że obecny kryzys charakteryzuje się załamaniem sprzedaży, musi być zwalczany na polu sprzedaży. Redukcję kosztów powinny uzupełniać działania, które muszą obejmować szerszy zakres funkcjonowania przedsiębiorstwa.
Koniunktura według odczuć handlowców
Ciekawe wnioski można wyciągnąć z najświeższych wyników badań koniunktury w handlu i usługach przeprowadzonych przez GUS. W październiku 2011 roku respondenci oprócz spadku przychodów zwracali uwagę na inne odczuwalne aspekty spowolnienia gospodarczego: zwiększają się trudności w regulowaniu bieżących zobowiązań finansowych, pesymistyczne przewidywania dotyczące sytuacji finansowej, utrzymuje się nadmierny poziom zapasów towarów, zapowiadane są dalsze redukcje zatrudnienia. Te same badania wskazały bariery działalności handlowej. Największe trudności napotykane przez przedsiębiorców zgłaszających występowanie barier związane są z: konkurencją na rynku, kosztami zatrudnienia, niedostatecznym popytem, wysokimi obciążeniami na rzecz budżetu. W stosunku do roku ubiegłego, w największym stopniu wzrosło znaczenie barier związanych z kosztami zatrudnienia i niepewnością ogólnej sytuacji gospodarczej. Ważną informacją jest to, ze najbardziej pesymistyczne sytuacje odczuwają małe przedsiębiorstwa takie jakimi są kwiaciarnie.
Przedsiębiorstwa branży florystycznej w czasie kryzysu muszą sobie poradzić z taką sytuacją na rynku i starać się znaleźć i wykorzystać załamanie gospodarcze dla wzmocnienia własnej pozycji rynkowej.
Wśród przejawów kryzysu można znaleźć te, które mogą sprzyjać działalności firmy: